Xiao Bang, czyli nasz Fryderyk Chopin


Muzyka Fryderyka Chopina jest w Chinach doskonale znana. Nawet mniej wyrobieni mieszkańcy Państwa Środka znają jego utwory, chociaż nie zawsze wiedzą, kim był i skąd pochodził. W ich świadomości funkcjonuje jako Xiao Bang. Oczywiście przyzwyczailiśmy się do adorowania twórczości naszego narodowego kompozytora. Hołdy, składane jego geniuszowi, przyjmujemy za coś oczywistego. Przecież muzyka klasyczna i cała światowa kultura wiele dzięki Chopinowi zyskały. Chińskie zainteresowanie Chopinem znacznie jednak przekracza zwykły poziom.

Historia obecności muzyki Chopina w Chinach sięga lat 30 ubiegłego wieku. Szanghaj był wtedy światową metropolią, w której mieszkało kilkaset tysięcy przybyszów z Europy. Właśnie dla ich uszu przygotowywali repertuar absolwenci tamtejszego konserwatorium muzycznego. Japońska agresja na Chiny, która zmieniła ich oblicze, sprawiła, że tamtejsze życie kulturalne było stłumione. Wtedy Chińczycy poznali Chopina takim, jakim my znamy go nad Wisłą. Kiedy poznali losy kompozytora i historię jego ojczyzny, to zaczęli doszukiwać się analogi pomiędzy rozerwaną wśród zaborców Polską, a deptanymi japońskimi butami Chinami. Chopin stał im się bliższy niż jakikolwiek inny kompozytor.

Miłości Chińczyków do Chopina trudno szukać na innych kontynentach. Wstyd się przyznać, ale nawet nasze zaangażowanie jest mniejsze, nawet wśród osób, które chlubią się klasycznym wykształceniem. Co 35 mieszkaniec Chin uczy się grać utwory Fryderyka Chopina. Przenosząc to na krajowy grunt, dałoby liczbę miliona Polaków. Niestety u nas nie ma obecnie tylu melomanów, zainteresowanych muzyką klasyczną, nie mówiąc o osobach aktywnie uprawiających muzykę.